Sycylia. Buszując w środku wyspy. Enna i Villa Romana del Casale.

17 – 18 maja 2018

 

Enna, Villa Romana del Casale, Caltagirone. To trzy punkty, które wybieramy w głębi wyspy. A jest ich wiele więcej. Środek wyspy obfituje w cudne wioski, miasteczka, widoki. To, co oglądamy, to jedynie liźnięcie cukierka. A i tak jest pięknie i smacznie. Zaczynajmy.

Mimo, iż ta część Sycylii to obszar aktywny sejsmicznie, wyjątkowo dużo tu życia. Praktycznie ciągle jedzie się przez jakąś wioskę. Jest to też wyjątkowo piękna część Sycylii. Drogi wiją się przez góry dostarczając niezapomnianych wrażeń.

Tak położona jest Enna, nasz pierwszy przystanek po opuszczeniu Agrygentu.

Miasto leży prawie dokładnie pośrodku Sycylii na wysokim płaskowyżu i dlatego nosi przydomek Belvedere della Sicilia. I dla tych widoków warto tu przyjechać. Na samym szczycie wzgórza, na które wspina się główna ulica miasta i wszystkie zabytki przy niej stojące, znajduje się samotna skała. Wdrapanie się na nią przenosi w inny wymiar. Znajdujemy się pośrodku wyspy, nic nie przesłania widoku na cztery strony świata. To uczucie pozostanie w naszym sercu. Kochamy Sycylię. Pewnie nie my pierwsi i nie ostatni.

 

 

Enna

 

Caropepe

 

Etna na horyzoncie

 

Sąsiadujące miasteczko – Calascibetta

 

 

 

 

 

Spacerujemy po Ennie. Oprócz widoków, które można podziwiać skręciwszy z głównej ulicy kawałek w lewo lub w prawo, znajdują się tu piękne, stare kościoły, place i toczy się powolne, sycylijskie życie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Piękne jest wnętrze Sycylii, jednak dla kampera to teren nieprzyjazny. Brakuje wygodnych miejsc na nocleg, już nie mówiąc o zmianie wody.

Dlatego odjeżdżamy z Enny.

Naszym kolejnym punktem jest Villa Romana del Casale, dom z czasów rzymskich, w którym doskonale zachowały się posadzki z mozaik. Atrakcja znajduje się 40 km na południe od Enny, niedaleko miasteczka Piazza Amerina, którego starówka również jest popularnym celem turystycznym. Szukamy miejsca na nocleg w miasteczku, ale, w przeciwieństwie do sennej Enny, panuje tu taki rejwach, że nie widzimy możliwości spokojnego noclegu na dużym parkingu, który znajdujemy na mapie, a potem w realu. Wokół parkingu działa bowiem targowisko, a więc do wieczora i od rana czeka nas tu hałas nie z tej ziemi. Rezygnujemy.

Jedziemy do Villa Romana del Casale w nadziei, że przycupniemy gdzieś obok, aby rano wyruszyć na zwiedzanie willi. Nasz problem rozwiązuje się sam. Przy bramie wjazdowej na parking dla odwiedzających willę zatrzymuje nas jakiś chłopek i tłumaczy, że na oficjalnym parkingu pod willą jest zakaz nocowania, ale za 5 Euro możemy przenocować pod niewielkim muzeum znajdującym się kilka kilometrów stąd.

Cała sytuacja została nam już opowiedziana przez telefon przez Zbyszka poznanego w Agrygencie. Oni nie przyjęli oferty pana i odjechali nie zobaczywszy mozaik.

My postanowiliśmy zaufać temu pogodnemu Sycylijczykowi. Jedziemy za jego autem i po kilku minutach parkujemy w bardzo fajnym miejscu z dostępem do pitnej wody i możliwością wylania brudnej. Elegancja Francja. Oprócz nas obrotny Włoch wyłapał kilka innych kamperów, a jedni nawet już suszą pranie. Taki mały, lewy biznesik za 5 Euro 😉

 

 

Za kolejne 5 Euro facio zawozi nas i przywozi z restauracji, którą z resztą sam nam polecił. Najlepsza w Piazza Amerina! Molto buono!! Potwierdzamy. Włoski popas, jaki powinien być. Nic dodać nic ująć. Ristorante Pizzeria Da Toto’ w Piazza Amerina.

 

 

Nazajutrz lekko się ociągając, bo miejsce fajne, z ładnym widokiem na zieloną dolinkę i kompleks Villi, ruszamy wreszcie do boju. Zwiedzanie w dzień zaczynamy już powoli traktować jak obowiązkowe tortury. Gorąc robi się dla nas ciut nieznośny.

 

 

Niewiele wiemy o tym miejscu. Jesteśmy mocno zaskoczeni. Willa okazuje się pałacem rzymskiego bogacza, który prawdopodobnie należał do najwyższych sfer Cesarstwa rzymskiego. Rozmiary domostwa świadczą o jego znaczeniu. Miejsce to było najprawdopodobniej centrum zarządzania największym na Sycylii latyfundium. W czasach Cesarstwa Sycylię podzielono na wielkoobszarowe posiadłości rolnicze.

Willa była miejscem przyjmowania dzierżawców uprawiających ziemię. Wokół ogromnego wewnętrznego dziedzińca rozmieszczonych jest 50 izb różnej wielkości, łaźnia, sale gimnastyczne i biura.

Na ogromnej połaci podłóg domu zachowały się piękne mozaiki. W każdym pomieszczeniu inna, czasem są to geometryczne wzory, a czasem mozaika nawiązuje do scen z mitologii. Posadzki ogląda się z kładki zbudowanej ponad podłogą, aby można było dokładnie obejrzeć misterne dzieła sztuki. Pokrywają powierzchnię 3500 m2, co jest prawdopodobnie światowym rekordem wśród zachowanych mozaik rzymskich. To wyjątkowe miejsce. Warto tu przyjechać będąc na Sycylii. Rzym może tylko wzdychać do sycylijskiego skarbu.

Mozaiki przetrwały do naszych czasów za sprawą kilku czynników. Po pierwsze budynek był wykorzystywany przez kilka wieków po upadku Cesarstwa, do ostatecznej ruiny doprowadzili go prawdopodobnie Wandalowie (nomen omen), ale to osuwisko ziemi ostatecznie zadecydowało o losie willi. Dach został zawalony, ale ziemia na wieki ukryła posadzki. Stało się to w XII wieku. Przez osiem wieków miejsce czekało na odkrycie. Mozaiki mozolnie odkopywano prawie cały XX wiek. Takie odkrycie musiało cieszyć archeologów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Długo oglądamy te cuda. Nie czujemy upływu czasu. Gdy wychodzimy jest już pora obiadowa o czym przypominają nam nasze kiszki.

 

 

Rezygnujemy z tipycal lunch i szukania knajpy. Dziś będziemy gotować. Tylko nie na szutrowym parkingu pod willą, gdzie suchy pył unosi się na wysokość 3 metrów. Wracamy na ruchliwy parking w centrum Piazza Amerina. Gotujemy, jemy i jeszcze robimy zakupy w jednym z tuk-tuków, które parkują naokoło placu i sprzedają płody z własnych ogródków. Uginają się pod ciężarem soczystych owoców i dorodnych warzyw. Ach, Sycylio!

 

Ruszamy dalej w poszukiwaniu miejsca na nocleg, co zamieni się w mały survival, ale skończy happy endem.

Życie uratuje nam wino 😉

 

Stay tuned.

 

K