Bośnia i Hercegowina. Piękna kraina z trudną rzeczywistością

19 – 24 czerwca 2018

 

Kilka dni w Bośni i Hercegowinie to zdecydowanie za mało, aby poznać ten niezwykle ciekawy kraj. Zrozumienie go chyba w ogóle nie jest możliwe, jeśli się tu nie urodziło. Mieszanka religii i kultur nie współgra tu i nie współpracuje, a jedynie koegzystuje według narzuconych w pokojowym traktacie zasad. Rany po zakończonej ponad 20 lat temu wojnie domowej są ciągle niezagojone. Nie ma w Europie drugiego kraju z tak skomplikowaną organizacją państwa i takąż mieszanką etniczną i religijną. Spotkania z Bośni, jak również jej dzikie pejzaże zostaną z nami na długo.

Trasę przejazdu wyznaczył nam przewodnik, jak również aplikacja park4night, która dostarczyła informacji o możliwościach noclegu.

 

 

W ten sposób zajrzeliśmy w kilka niezwykłych miejsc, ale również zaliczyliśmy porażki, gdy okazywało się, że zaznaczony na mapie kemping już nie istnieje lub krowa nie dojedzie jedyną oferowaną drogą przez góry do ukrytej w nich maleńkiej wioski.

Na naszej trasie pojawiły się takie miejsca jak:

– rzeki, wielki skarb i znak rozpoznawczy Bośni, płynące w malowniczych kanionach, z wieloma dopływami, strumieniami, wodospadami;

 

 

– góry i lasy, większość BiH to góry, a prawie połowa kraju jest zalesiona; wydawałoby się raj na ziemi…

 

 

– Mostar, stolica historycznej krainy Hercegowina, w którym zrozumieliśmy, że nie zrozumiemy; przy jednej ulicy stoją cztery świątynie różnych religii: meczet, kościół katolicki, kościół prawosławny i synagoga;

 

 

– Sarajewo, stolica BiH oraz dawnej, historycznej krainy, Bośni, gdzie poczuliśmy się jak w Turcji, z tym, że wszyscy mówili zrozumiałym dla nas językiem słowiańskim;

 

 

– Gradacac, małe miasteczko leżące pod północną granicą z Chorwacją, gdzie poczuliśmy się trochę jak … w Polsce

 

 

Kraj Bośnia i Hercegowina, zwany BiH lub Bośnią, powstał w 1992 roku poprzez proklamację niepodległości od Jugosławii. Akt ten przypieczętował rozpad Federacji Jugosławii i rozpoczął wojnę domową, zwaną przez samych mieszkańców półwyspu, bałkańskim kotłem. Walczyli bowiem wszyscy ze wszystkimi i nic nie było tu oczywiste.

Bośnia to obszar wyodrębniony przez bizantyńskiego cesarza w X wieku obejmujący większość dzisiejszego BiH-u na północ od Mostaru. Nazwa ta pochodzi od dawnej nazwy rzeki, która przez ten obszar przepływała.

Hercegowina natomiast powstała jako odrębny byt w XV wieku. Tak nazwał swoje ziemie ówczesny, bośniacki książę z rodu Kosaca. Nazwa pochodzi od niemieckiego słowa książę – Herzog.

Bośnia i Hercegowina jest to więc historycznie Bośnia, a mieszkańcy tej krainy nazywani są narodem bośniackim. Oprócz Bośniaków w BiH-u mieszkają również Serbowie i Chorwaci. Wszyscy oni plus Słoweńcy, Macedończycy, Czarnogórcy i Bułgarzy stanowią grupę Słowian południowych, którzy przywędrowali na Bałkany w VI wieku z północy.

Braci Słowian poróżniły oczywiście religie oraz władza. Religia, pieniądze, władza, terminy łączące się ze sobą nierozerwalnie.

Dzisiejsza Bośnia i Hercegowina to obszar leżący na granicy wpływów historycznego cesarstwa zachodniorzymskiego ze stolicą w Rzymie oraz cesarstwa wschodniorzymskiego (bizantyńskiego) ze stolicą w Konstantynopolu. Pod tym względem BiH ma pecha, który ciągnie się za nim jak zajadliwy smrodek.

Kolejny element skomplikowanej układanki to to, że Bośniacy, który ulegli islamizacji w czasie tureckiej niewoli po upadku Konstantynopola (XV w.)  to Boszniacy lub Muzułmanie z narodowości.

Serbowie to głównie wyznawcy prawosławia, jako że ziemie, które zamieszkiwali znalazły się pod wpływem Bizancjum czyli tzw. obrządku wschodniego, które z czasem stało się prawosławiem.

Chorwaci to katolicy z racji po pierwsze wpływu Rzymu, potem Wenecji, a już od XI wieku Węgier.

Przynależność religijna spowodowała, że wojnę domową w Bośni wspierały światowe potęgi: Boszniaków kraje arabskie, Serbów Rosja i Grecja, a Chorwatów Niemcy i inne kraje „zachodnie”.

Po śmierci twardego, jugosłowiańskiego dyktatora Tito na początku lat 80, którego marzeniem i idee fixe było zjednoczenie południowych Słowian w jedną, zgodną federację, dążenia nacjonalistyczne poszczególnych narodów zaczęły dominować. I o ile Chorwacja, Czarnogóra, Słowenia, Serbia i Macedonia były w miarę jednolite etnicznie, o tyle Bośnia i Hercegowina stanowiła kłopot, bo prawa do niej uzurpowali sobie zarówno Boszniacy jak i Serbowie, ale również, po cichu, Chorwaci. Więc gdy niepodległość ogłosili bośniaccy muzułmanie, kocioł zaczął kipieć i zaczęła się jatka.

I wydawać by się mogło, że wszystko jest jasne, podziały etniczne, religijne, wojna. Ale w Bośni członkowie jednej rodziny potrafili walczyć po dwóch stronach barykady. Bo to była również wojna przekonań. Serbowie walczyli w obronie Sarajewa strzelając do innych Serbów, obok których walczyli również Bośniacy czujący się dalej przede wszystkim Jugosłowianami i nie godzący się na rozpad ojczyzny.

Walczyli wszyscy ze wszystkimi, często w zupełnie innej, osobistej sprawie. Stąd pogromy, ludobójstwo, gwałty i trudne do rozwiązania konflikty na wielu płaszczyznach.

Porządek został narzucony odgórnie, po długotrwałych negocjacjach międzynarodowych i porażce ONZ w misji pokojowej. Efektem traktatu z Dayton (Ohio, USA) jest dzisiejszy kształt, skład i ustrój polityczny Bośni. Bo oto w skład państwa federacyjnego o nazwie Bośnia i Hercegowina ze stolicą w Sarajewie wchodzi Federacja Bośni i Hercegowiny, Republika Serbska oraz leżący między nimi Dystrykt Brczko, będący pod kontrolą międzynarodową.

Republika Serbska okala „czapką” Federację Bośni i Hercegowiny od północnego-zachodu (poza Dystryktem) i wschodu. Federacja stanowi pas przechodzący przez środek kraju, południe i południowy-zachód.

Jadąc przez BiH często widzi się znak przekroczenia granicy Republiki Serbskiej. Nie ma kontroli, żadnej infrastruktury granicznej. Jednak każda ze składowych ma swoje odrębne, demokratyczne struktury władzy takie jak parlament, rząd, premiera i prezydenta. Kraj federacyjny BiH posiada parlament, rząd i premiera, a funkcję głowy państwa pełni prezydium składające się z trzech członków, którzy reprezentują różne narody. Władze centralne stanowią o polityce monetarnej, celnej i zagranicznej. Pozostałe sprawy każdy z regionów rozstrzyga we własnym zakresie.

I niby pokój i spokój jest, ale kocioł ciągle jest podgrzany. Tak pogmatwany ustrój sprzyja korupcji, która jest chorobą BiH oraz utrudnia proces integracji ze strukturami europejskimi. Ma służyć poszanowaniu wszystkich grup etnicznych, ale smutna prawda jest taka, że rządzi kasa. Wszyscy politycy w Bośni  to kryminaliści, nie ważne jakiego są wyznania, mówi nam taksówkarz wiozący nas z kempingu do Mostaru, gdy pytamy, jak sobie radzą z tą wielokulturowością.

Czy muzułmanie mają oddzielne cmentarze? Oczywiście! Mówi nam inny  taksówkarz z Sarajewa. Muzułmanie mają oddzielne cmentarze i swoje wioski, w których duszą się w swoim sosie i nie integrują, tłumaczy taksówkarz. Młodzi muzułmanie się radykalizują. Kiedyś kobiety nie nosiły chust, był większy dystans do religii, dziś jest boom na chusty i lekkie ciążenie w stronę szariatu. Źle się dzieje w Bośni, narzeka. Kasę mają tu Chorwaci, oni głównie inwestują. Zatrudniają Serbów, bo Boszniacy są leniwi, mówi wprost młody człowiek, którego słuchamy, ale każdą wypowiedź w tym kraju trzeba brać z dystansem, nakładać swój własny filtr zdrowego rozsądku.

Miłości sąsiedzkiej tu nie ma. Podziały jak były tak są, a ustrój polityczny tylko je ugruntowuje. Ludzie goszczący nas na kempingu, kibicują drużynie przeciwnej w meczu z Serbią i wpadają w euforię, gdy Serbia przegrywa.

Przykro nam, bo wszyscy spotykani tu ludzie są niezwykle serdeczni. Fakt faktem muzułmanów tylko mijamy na ulicach i bardzo nas ciekawi to, że mówią po słowiańsku, językiem prawie dla nas zrozumiałym. Dotychczas spotykaliśmy muzułmanów mówiących po arabsku. Dziwne to dla nas, nowe, ciekawe. Niestety, nie poznajemy bliżej żadnego z nich, oprócz grupy mężczyzn w restauracji pałaszujących głowę owcy i popijających słodką jak ulep herbatkę. To najlepsze, co możesz tu zjeść, tłumaczą ze śmiechem, widząc moją minę. Już sam zapach wywołuje odruch wymiotny.

Ciekawe jak długo utrzyma się ten kraj w obecnym kształcie, zastanawiamy się. Mijamy dużo opuszczonych, zawalonych w czasie wojny domów. Gdy pytamy, co się stało z ich mieszkańcami, w odpowiedzi słyszymy, że dostali domy po innych wypędzonych. Taksówkarz z Mostaru mieszka w części wioski zamieszkałej przez muzułmanów, choć jest katolikiem. Po drodze pokazuje nam ruiny swojego starego domu. Pytamy go, jak mu się żyje. Mówi, że bardzo źle, nikt w wiosce z jego rodziną nie rozmawia. Mijają się tylko…

Ale żyć trzeba, pracować, zarabiać. Cieszy się, że przyjeżdżają turyści. Tu na południu jest pieniądz, gorzej z północą, mówi. Sami się niedługo o tym przekonamy…

Ale dosyć tego gadania. Zaczynajmy naszą podróż po Bośni!

 

 

 

 

c.d.n.

 

K

Jedna myśl na temat “Bośnia i Hercegowina. Piękna kraina z trudną rzeczywistością”

  1. Multi-kulti w praktyce. Kociołek pod Europą też już zaczyna nieźle bulgotać, ale dla niektórych jednorodność etniczna i narodowa to jest straszne zło propagowane przez „faszystów” i „nazistów”.

Możliwość komentowania jest wyłączona.