Narwik

9 sierpnia 2017

 

W Narwiku nie zabawiliśmy długo. Raz, że nie ma tu wielu atrakcji turystycznych poza oczywistym miejscem pamięci bitwy o Narwik, dwa – pogoda nie sprzyjała zwiedzaniu. Chmury wisiały nisko i siąpił z nich mały, ale zajadliwy deszcz.

Miejsc pamięci bitew jest wokół Narwiku wiele. Jako, że działy się w powietrzu, znajdują się w sporej odległości od Narwiku, nawet 100 – 150 km. Mijaliśmy kilka charakterystycznych drogowskazów z wymalowanym śmigłem samolotu. Polski akcent znajduje się na cmentarzu kilka kilometrów na południe od Narwiku.

 

 

 

Bitwa o Narwik rozegrała się w wiosennych miesiącach 1940 roku. Narwik był ważnym dla Aliantów portem. Był jedynym na tak dalekiej północy niezamarzającym portem Europy oraz węzłem przeładunkowym rudy żelaza ze Szwecji. Mimo początkowej dużej przewagi Aliantów nie udało się odeprzeć niemieckiego natarcia. Zginęło wielu żołnierzy ze wszystkich krajów sprzymierzonych. Na cmentarzach w Narwiku i wokół znajdują się groby z nazwiskami z różnych stron Europy. Ważne to miejsce, pokaleczone, doświadczone.

Dawny port przeładunkowy został przez Aliantów zniszczony, tyle mogli zrobić, aby utrudnić Niemcom życie.

Nowy port wygląda imponująco. Przeładowuje 30 milionów rudy rocznie. Jest gigantyczny.

 

 

W 2009 roku otwarto linię kolejową Kiruna (Szwecja) – Narwik, która poprawiła płynność wydobycia i dostaw.

Panoramę Narwiku i portu LKAB można podziwiać z górnej stacji kolejki Fjellheisen. Niestety niskie chmury i słabe warunki na szczycie uniemożliwiły nam wjazd. Kolejka nie jeździła.

Pojechaliśmy więc dalej w kierunku Tromso drogą E6, która prowadziła przez szerokie przełęcze.

Po drodze spaghetti

 

A niedługo potem poszukiwanie miejsca na nocleg. Tej nocy do snu szumiał nam potok.

 

 

 

Tromso było już blisko – 250 km. Postanowiliśmy więc zboczyć z drogi, aby przejechać się turystycznym szlakiem drogowym po wyspie Senja i to był prawidłowy ruch.

Do jutra!