Tarifa – południowy koniec Europy

11 – 14 stycznia 2018

 

Wietrzna Tarifa – kraniec Europy. Do Maroka jest 15 km przez najwęższą w tym miejscu Cieśninę Gibraltarską. Jak ktoś dobrze pływa, rach ciach i już popija herbatkę z miętą. Wpływy bliskiego, arabskiego sąsiada są w Tarifie mocno odczuwalne w architekturze i kuchni. Jednak większość gości przybywa tu dla luźnej atmosfery, szerokich plaż i wiatru.

Camping La Torre Peña, na którym się zatrzymujemy to oaza spokoju i relaksu. Położony jest po dwóch stronach drogi dojazdowej do Tarify. Dwie części sprytnie połączono tunelem pod drogą. Kemping wspina się tarasowo na wzgórze, na którego szczycie stoi La Torre Peña, a w zasadzie jej ruiny. Każdy praktycznie ma widok na morze. Od pierwszych chwil wyczuwamy panującą na kempingu atmosferę absolutnego relaksu. Na przykład nasz sąsiad, czekając na dobry wiatr, całymi dniami przesiaduje w oknie swojego kampera oglądając coś na iPadzie. Czasem ktoś się zatrzyma, zagada, pośmieją się, i tak upływa mu dzień. Jeść chodzi do kempingowej knajpy, która jest kontynuacją panującego tu surferskiego luzu. Znajduje się w niej specjalna sala internetowa, gdzie można siedzieć do woli, pracować słuchając szumu morza, co robią inni razem z nami. Zostajemy tu dłużej niż planowaliśmy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Do Tarify mamy 5 kilometrów. Gdy prognozy nie zapowiadają wreszcie deszczu, wybieramy się na wycieczkę rowerową do miasta. Najpierw trzeba przejechać 3 km szosą, ale później zaczyna się ścieżka rowerowa wzdłuż plaży. Mijamy niewysokie zabudowania hotelików i knajpo-budy na plaży. Cieszy nas duża ilość młodych ludzi, zazwyczaj towarzyszy nam starszyzna. Aktualnie tłumów nie ma. Pusto, cicho, szumi morze, zachodzi słońce. Bardzo nam się tu podoba. Szerokie plaże, tu i ówdzie palemki, surferskie knajpy bez zadęcia. Nasz klimat. Do tego Tarifa – zabytkowe miasteczko otoczone mauretańskimi murami, które zaskoczyło nas swoją urodą. Ścieżka objeżdża cypel Tarify mijając po drodze najbardziej na południe wysunięty punkt Europy. Za zakrętem widać już port, skąd odpływają promy do Tangeru w Maroku. To zaledwie 15 km i 40 min podróży.

Tarifa to idealne miejsce na wakacje!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jutro sobota, pogoda ma być w kratkę. Nad Tangerem wiszą chmury. Zamawiamy taksówkę. Jedziemy. Czekamy w poczekalni. Wsiadamy na prom. Odpływamy do Tangeru – miasta, w którym Jim Jarmusch umieścił swoich pięknych bohaterów, a wyjęci spod prawa bitnicy znaleźli swoje miejsce na ziemi.

„Tylko kochankowie przeżyją”?. Zobaczymy.

 

K