Holandia – na przekór geografii

Holandia zachwyca mnie od pierwszego dnia. Trudno uwierzyć, że na tym wydartym morzu skrawku bagien powstał kraj o tak bogatej kulturze i wysokiej cywilizacji. 3 tygodnie to za mało, aby go dokładnie poznać, ale wystarczająco dużo, aby nasycić się jego bogactwem.

Aby podsumować Holandię jednym zdaniem, wybrałabym:

 

Co czyni Holandię wyjątkową? Mam swoją listę.

1. Architektura i budownictwo

Na drewnianym palach wbitych w błoto powstają piękne budynki i nie pastelowe. No, może jeden. Technologia budowania nie zmieniła się od wieków. Nawet stadion zbudowany niedawno stoi na palach. Pale zalewa się betonem i wodą i dopiero buduje dalej. Zabytkowe budynki są zimne i wilgotne, ale to, że dalej stoją na tych palach w wodzie to już jest szacuneczek. Planowanie przestrzeni to standard. Hasło przewodnie: dobrze mieszkać czuć na każdym rogu ulicy, jak również dyskretnie zaglądając do wnętrz przez duże, niezasłonięte okna. Budownictwo socjalne to ważny temat dla Holendrów, czego efekty widać gołym okiem, warto wybrać się poza centrum miasta, aby zobaczyć jakim szacunkiem Holendrzy darzą ludzi, których nie stać na własny dom czy apartament. Przestrzeń jest ciekawie zaaranżowana, dużo zieleni, placów zabaw, skwerków i rzeźby, które oznaczają wiarę w człowieka, jego duchowość i potrzebę piękna. A piękne miejsca tworzą pięknych ludzi – tak uważali holenderscy architekci z początku XX wieku, gdy rozwinęło się budownictwo socjalne w Holandii.

 

2. Malarstwo holenderskie

którego tzw. Złoty Wiek przypada na XVII stulecie. Ileż oni mieli malarzy i ile ci malarze namalowali wtedy obrazów to jest po prostu nieogarnialne! W każdym mieście, miasteczku jest muzeum lub kilka, gdzie znajdziemy piękne obrazy ze Złotego Wieku. A ile tych obrazów jest po całym świecie rozsypanych? Dramatyczne martwe natury, ogromne portrety, portrety zbiorowe, od których holenderscy malarze byli specjalistami, obrazy przedstawiające życie ludzi i ich XVII-wieczne domy, bogactwo kolorów i tematyki wiruje przed oczami nieprzywykłego do takiego widoku człowieka.

 

3. Rowery

To nie tylko środek transportu, to wartość i styl życia. Rowery pędzą, poły płaszczów i długie włosy unoszą się od pędu powietrza. Stukają, skrzypią, dzwonią tworząc wesołą kakofonię dźwięków. Rowery przewożą nie tylko towary, ale też dzieci (nierzadko trójkę) i zwierzęta. Czułam się totalnie z innej bajki na swoim nowym trekkingowcu pomiędzy dostojnymi rowerami holenderskimi, pięknymi swoją starością (dużo jest już zardzewiałych, a może takie są lepsze?). Są wszędzie, na chodnikach, przy sklepach, restauracjach, parkach. Ale obowiązują żelazne zasady: jeździmy zdecydowanie i zgodnie z zasadami ruchu drogowego, nie zastawiamy ciągów pieszych, blokujemy rower na czas postoju, w przeciwnym razie może zostać zabrany. Rowery niezabezpieczone uznaje się za takie, które można wziąć. Przynajmniej w Amsterdamie warto o tym pamiętać. Rowerami jeżdżą wszyscy bez względu na klasę społeczną, wykonywany zawód i piastowane stanowisko. Widok pań i panów w szykownych garniturach to normalka. Zarząd jedzie do roboty, bo tak najszybciej i zdrowo!

 

4. Woda

Kanały, zapory, śluzy, mosty, kładki, jeziora, stawy, różne zbiorniki retencyjne. Okiełznywanie wody i bronienie się przed nią to coś w czym Holendrzy są najlepszymi na świecie specjalistami. Słowo „dijk” (zapora, grobla, wał) jest chyba najczęściej używanym w języku holenderskim. Temat jest pasjonujący i jest wiele poświęconych mu wystaw i prezentacji w muzeach, urzędach, hotelach, a nawet kościołach. Woda, to również żeglarstwo, bardzo tu popularne oraz barki, barki mieszkalne, które wcale nie są tanią alternatywą ale stylem życia samym w sobie.

 

5. Ryby

Śledzie, dorsze, makrele, węgorze. Są przepyszne, bez przypraw, tak lubię i oni je dla mnie tak robią! Pozycje obowiązkowe: haring broodje (śledź w bułce), nieuwe haring (taki mały, świeżutki, surowy śledzik z siekaną cebulką, łapiesz za ogonek i chaps do buźki) oraz kibbeling (smażone kawałki dorsza w lekkiej panierce z mąki podawane z dipem lub bez – jak lubisz).

 

6. Sery

Mają wyborne i różne rodzaje. Chodzi o sery żółte, ale w kozich, miękkich też są dobrzy. Nawet zwykły ser kupiony w supermarkecie jest smaczny, a już taki kupiony w specjalnym sklepie z serami rozpieszcza podniebienie.

7. Kwiaty

Są wszędzie i są piękne. Cięte, doniczkowe, w ogródkach, na chodnikach. Tulipany królują na wiosnę, w czasie naszego pobytu już ich nie było. Ale za to można sobie kupić drewnianego w pięknym kolorze i błyszczącego od lakieru, też są na każdym kroku do kupienia.

 

8. Holendrzy

To ludzie weseli, prostolinijni, skromni i praktyczni. To oni stworzyli ten wspaniały kraj na bagnach. Siła Holendrów tkwi we współpracy i dogadywaniu się. Zbiorowe portrety nie są przypadkowe, przedstawiają różne koalicje, związki, grupy, spółki osób, którzy razem coś stworzyli, najczęściej wolontaryjnie. Lubią wspólnie zrobić coś pożytecznego, pomagać sobie. Nikt sam nie wybudowałby sobie domu na palach, do tego była potrzebna grupa. Ludzie budowali domy pomagając sobie nawzajem. Podobnie powstały pierwsze zapory. Usypywali je członkowie społeczności, nikt się nie oglądał na drugiego. Umiejętność dogadywania się prowadziła do powstawania spółek i konsorcjów, tak powstały korporacje. Jest ich dużo w Holandii a ich protoplastą jest Holenderska Kompania Wschodnioindyjska powstała w 1602 roku aby zdobyć monopol na działalność handlową (hmm… kolonialną) w Azji. Był to pierwszy koncern międzynarodowy oraz pierwsza na świecie firma, która wypuściła akcje, aby finansować swoją działalność.

 

9. Wiatraki

Piękny element płaskiego pejzażu holenderskiego. Służyły nie tylko jako młyny. Wiatraki napędzały różnego rodzaju silniki. Były w nich tartaki, produkowano barwniki (z mielonych minerałów), wytłaczano oleje. Holendrzy bardzo o nie dbają, pielęgnują, a niektóre jeszcze wykorzystują.

 

Naszą Holandię poznawaliśmy w Parku Narodowym Hoge Veluwe (3 dni), Amsterdamie (3 tygodnie), Rotterdamie (2 dni), Hadze (1 dzień – za krótko), przejechaliśmy połnocno-zachodnią część i przez pólnocną zaporę (Afsluitdijk) dojechaliśmy do Fryzji (miasteczka Joure – praca, praca – tydzień), stąd wyskoczyliśmy (w mojej osobie) do Groningen (1 dzień) i Giethorn (wioski bez ulic, 1 dzień).

c.d.n

2 myśli na temat “Holandia – na przekór geografii”

  1. Bardzo klimatycznie…., i smacznie 🙂 relacje czyta się wspaniale…….Tak te miejsca trzeba odwiedzić.

Możliwość komentowania jest wyłączona.