A to miasto nazywa się Rzym!

1 – 8 kwietnia 2018

 

Mamy swój Rzym. Można powiedzieć, że się zadomowiliśmy. Stolicę Włoch kochamy miłością wielką i pewnie trochę ślepą. Bo już nawet nie dostrzegamy ton śmieci, dziurawych dróg i tłumu turystów. Pokornie stajemy w kolejce do Panteonu, aby po raz kolejny zobaczyć idealne wnętrze najpiękniejszej kopuły świata i przepychamy się przez kolejne warstwy ludzkie, aby znów spojrzeć na Fontanę di Trevi i wyobrazić sobie jak kąpiemy się w ubraniu w tej najbardziej romantycznej scenerii EVER.

Dlaczego Rzym, a nie Paryż czy Lizbona? Duże znaczenie ma to, że jest we Włoszech i mieszka w nim dużo Włochów 🙂

Nie żartuję. Włoskie celebrowanie codziennego życia jest przedkładane ponad inne wartości, co oznacza, że zabytki są jedynie tłem dla niego. Pod starożytnym akweduktem pędzą skutery, w przydrożnej fontannie sprzedawczyni płucze pomidory, a mieszkańcy nabierają wodę do butelek. Auta parkują, gdzie tylko się da nie omijając przejść dla pieszych, zabytkowych bram i podwórek. Przy kawiarnianych barach stoją przedstawiciele wszystkich grup społecznych i popijają swoje jedno z wielu espresso, jakie złapią w ciągu dnia i gawędzą o tym co będą dziś jedli i jak to przygotują. Na Campo de’ Fiori Giordano Bruno będzie patrzył jak zawsze skupiony na kłębiący się u jego stóp rozgadany tłum kupujących kwiaty na wieczorny stół i warzywa na minestrone, a tuk-tuki popędzą labiryntem wąskich, brukowanych uliczek trąbiąc na turystów lub na znajomego jadącego w drugą stronę. Nierzadko zatrzymają się na chwilę, aby uciąć jakże ważne kilka zdań, a jadące za nimi auta będą musiały poczekać, ale nikt nie będzie z tego powodu zły, możliwe nawet, że ktoś z korka włączy się do pogawędki.

Rzym. Stolica Włoch. Wieczne miasto.

Zapomnij o zaliczeniu, ogarnięciu, zobaczeniu. Skreśl te słowa zanim tu przyjedziesz. To miasto posiada najwięcej na świecie zabytków na kilometr kwadratowy, nieprzebrane zbiory malarstwa i rzeźby, ogromne ilości kościołów, fontann, pałaców i willi, a na dodatek mieszka tu papież. Dodatkowo lody są co 10 metrów, aperolki mienią się swoim słonecznym pomarańczem na co drugim stoliku, a restauracje serwują wyśmienite jedzenie. I jak to wszystko ogarnąć w kilka dni? Nie da się!

Współczuję temu, kto powie: nie jadę do Rzymu, byłem już. Takiemu poleciłabym zakup parawanu i zgrzewki Harnasia, bo prawdopodobnie będą to jego ulubione, wakacyjne rekwizyty.

 

Koci Rzym to spotkania. Dlatego mniej było zwiedzania, a więcej bycia i radości ze wspólnego patrzenia na wielkie piękno. Akurat bycie, jak nic innego, pasuje do Rzymu idealnie. We wpisie wspomnę również miejsca odwiedzone w poprzedniej podróży, bo chcę mieć je w jednym miejscu, raz na zawsze.

 

 

Koloseum /Rzym starożytny/

 

Forum Romanum /Rzym starożytny/

 

Plac na Kapitolu /Rzym renesansowy/

 

Kapitolińskie schody /Rzym renesansowy/

 

Campo de’ Fiori /Targowiska Rzymu/ i /Rzym wolnomularski/

 

Panteon /Rzym starożytny/

 

Fontana di Trevi /Rzym barokowy/ i /Fontanny Rzymu/

 

Schody hiszpańskie /Rzym rokokowy/ To znaczy, tam naprawdę są schody 😉

 

Fontanna Tiar /Fontanny Rzymu/

 

Plac św. Piotra /Rzym papieski/

 

Bazylika św. Cecylii na Zatybrzu /Rzym barokowy/

 

Bazylika św. Cecylii na Zatybrzu /Rzym barokowy/

 

Bazylika św. Piotra /Rzym papieski i barokowy/

 

 

Testaccio /Rzym współczesny/

 

Rzym aperolkowy!

 

Widok z Kapitolu na Forum Romanum /Rzym starożytny/

 

Piazza Mattei /Rzym koci/ 😉

 

Fontana delle Tartarughe /Fontanny Rzymu/

 

Rzym to podręcznik historii. Znajdują się tu zabytki i sztuka od starożytności do współczesności. Można przebierać w tym bogactwie i wybrzydzać ile wlezie. Każda zachcianka zostanie zaspokojona.

Zawsze trzeba pamiętać, że nie od razu Rzym zbudowano i nie zobaczy się wszystkiego. Warto jednak poświęcić chwilę na zrozumienie czym jest Rzym i dlaczego podróż do niego jest tak ważna. Gdyby nie Rzymianie nie byłoby dzisiejszej Europy. Oczywiście, nie wymyślili koła i nie odkryli Ameryki, ktoś był przed nimi i ktoś po nich. Zagarnęli od Greków mitologię, style w architekturze i sztuce, po Etruskach odziedziczyli zdobycze inżynierii. Tak tłumnie odwiedzane i podziwiane Forum Romanum było bagnem, które zostało przez Etrusków osuszone za pomocą systemu irygacyjnego. Założyli tam targowisko, które za czasów Rzymian rozrosło się do centrum zarządzania republiką, a później imperium.

Kilka razy w czasie podróży, przez ludzi różnych narodowości, byliśmy pytani „Czy w Polsce byli Rzymianie?” Nie śmialiśmy się, bo kto pamięta ze szkoły dokładne granice Imperium Rzymskiego? A odpowiedź na to pytanie pozwala zorientować się, co czeka przybysza w naszym kraju. Jaka architektura, kultura, jakie normy społeczne, a nawet styl uprawiania polityki. Rzymianie postawili fundamenty współczesnej Europy. Nasz kontynent zawdzięcza im, obok oczywistych osiągnięć w dziedzinie inżynierii, budownictwa, prawa, sztuki, również kulturę dyskusji, tak ważną we współczesnej dyplomacji, a co za tym idzie demokratyczną organizację państwa, praworządność i w końcu chrześcijańską wiarę w każdego człowieka jako dzieła Boga. Współczesne Włochy same czasem o tym zapominają. Włochy są dla Włochów tak oczywiste jak słońce i morze, a brak refleksji nad sobą to chyba ich podstawowa przywara, jak u Polaków narzekanie 🙂

 

Spacerując po Rzymie nie sposób uciec od refleksji nad dzisiejszą Europą. Gdzie ona jest, jakie będą dalsze jej losy? Międzynarodowy sos dusi się tu w straszliwym upale ratując się wodą z fontanny i lodami. Rzym pozwala spojrzeć w przyszłość z optymizmem. To miasto trwa od 30 wieków, a jego mieszkańcy najwyraźniej mają to gdzieś. Depcząc po śmiechach idą po pizzę, którą podzielą się z imigrantem sprzedającym parasolki, potem wsiądą na swój poobijany skuter i popędzą na targ po zakupy, gdzie będą narzekać przy filiżance espresso na kolejny, głupi rząd. Wieczorem  o wszystkim zapomną, bo usiądą przy stole z najbliższymi, zjedzą najlepsze pod słońcem pomidory z mozzarellą i oliwą, a potem pójdą na lody, kupią gałkę imigrantowi i będą patrzeć na swoje wieczne miasto, które uważają za najpiękniejsze miejsce na ziemi. I będą się uśmiechać.

 

Po Rzymie kręcić się można w nieskończoność, a miasto to nie przestaje zachwycać. Wystarczy unikać zaledwie kilku turystycznych skupisk, aby cieszyć się pięknem tego miasta i nie być zbyt zmęczonym. Nie byliśmy w Rzymie latem. Uważam przybycie tam w największe upały za samobójstwo. Wielkanoc okazała się porą idealną, trochę gorsza była druga połowa listopada, bo deszcz lał wiadrami. Ale i tak dla mnie to lepsze niż zwiedzanie w upał.

 

A więc  jakie są nasze typy na Rzym?

Zacznijmy od tego, że kiedyś kupiłam niewielki przewodnik „Spacerem po Rzymie”. To najlepszy przewodnik jaki miałam w rękach. Jest to mała, lekka książeczka, ma kredowy papier i piękne zdjęcia. Co jednak najważniejsze i co mnie zainspirowało, to spacery tematyczne, np. Rzym starożytny albo Rzym barokowy albo kościoły Rzymu albo, nasz ulubiony, fontanny Rzymu. Można wymyślać swój temat i iść. Bo ktoś może lubić freski, ktoś rzeźbę, a ktoś wino i pizzę. Każdy temat jest dobry, Rzym wchodzi w to jak w mydło. Po drodze, między punktami podziwia się również inne, ważne zabytki. Tym sposobem poznaje się Rzym wszelkich epok i stylów.

Teraz tak się zastanawiam, co z tymi, którzy lubią tylko Polskę. Z tym w Rzymie może być lekki problem. Ale! W sumie, jak się stanie na Placu św. Piotra i głośno krzyknie „O k…wa!”, bez wątpienia odwróci się morze rodaczych głów z wyrazem dezaprobaty na twarzy. I zaraz czujesz się jak w kraju.

Wróćmy do naszych typów.

 

1) Rzymskie kościoły

Gdy człowiek jest młody i nie ma większego pojęcia o architekturze sakralnej, omija kościoły szerokim łukiem ze wzgardą na twarzy. Gdy jednak w końcu wkroczy do pierwszego z brzegu Rzymskiego kościoła, choćby po to, by się ochłodzić, wnet zrozumie swoją dotychczasową, pełną pychy ignorancję.

Z rzymskich świątyń znamy może 10%. Zwiedzanie bowiem samych tylko kościołów to jednak zbytni fanatyzm.

Naszym ulubionym kościołem Rzymu nie jest Bazylika św. Piotra, z całym szacunkiem dla niej, jej twórców i epoki baroku.

My uwielbiamy tajemnicze, ciemne wnętrze kościoła Santa Maria sopra Minerva z soczyście niebieskim sklepieniem. Znajduje się niedaleko Panteonu, a przed kościołem stoi bardzo charakterystyczna rzeźba słonia, który niesie na grzbiecie obelisk. Słoń to dzieło mistrza baroku Berniniego, a obelisk to jeden z wielu oryginalnych, starożytnych, egipskich obelisków Rzymu. Dla mnie ta rzeźba to kwintesencja stylu wiecznego miasta. Mieszanka epok i ich stylów. Starożytny obelisk na barokowym słoniu przed romańskim kościołem z renesansową elewacją i gotyckim wnętrzem. Szach mat.

Elewacja kościoła wydaje się surowa, ale po wkroczeniu do wnętrza i przyzwyczajeniu wzroku do dymnego półmroku będzie zachwyt. W kościele tym, pod głównym ołtarzem znajduje się nagrobek św. Katarzyny. Może dlatego tak lubię ten kościół 😉

 

 

 

Poza Minervą, której zdjęć wnętrza, oprócz Katarzyny, z jakiegoś powodu nie posiadam rzymskie kościoły przyprawiają o zawrót głowy. Jest z nimi jeden problem. Jak już się je zobaczy, a nie trzeba zbytnio poszukiwać, ciężko później o zachwyty. Poprzeczka postawiona jest wysoko i towarzyszy lekkie zblazowanie.

 

Bazylika św. Piotra

Podziwianie bazyliki i Placu św. Piotra to wielka przyjemność. Widok rozległego, eliptycznego placu otoczonego teatralną kolumnadą z posągami świętych, stojącym w centrum egipskim obeliskiem i sąsiadującymi z nim barokowymi fontannami, z górującą potężną kopułą bazyliki można podziwiać długo i wiele razy i zawsze zachwyca. Geniusz Lorenza Berniniego – czołowego architekta rzymskiego epoki baroku – rozkwita tu pełną mocą. Artysta zmyślnie zaprojektował kształt placu, aby ciut przysadzistą fasadę katedry optycznie pomniejszyć. Efekt jest piorunujący.

W ogromnym wnętrzu bazyliki giną wszystkie wielkie dzieła. To cielsko pochłonie wszystko. Mimo ogromnej ilości turystów zwiedzających świątynię nigdy nie ma poczucia ciasnoty.

Do bazyliki wchodzi się od Placu św. Piotra. Najlepiej przyjść tu rano, koło 8:00 wręcz. Wtedy przez bramki bezpieczeństwa przejdzie się szybko i o 9:00 będziesz już po wizycie wolny jak taczanka na stepie z całym dniem do zagospodarowania.

Wejście jest darmowe, gigantyczna kolejka stoi na placu cały dzień. Wszystko przez zainstalowane w ostatnich latach bramki, gdzie każda osoba jest prześwietlana jak na lotnisku. Nawet grupy muszą przez nie przejść. O ile kolejka na placu stoi równo, tak im bliżej bramek tym cząsteczki zaczynają napierać i ciśnienie wzrasta, ale nie przyspiesza to przepływu niestety. Rządzi lekki chaos. Cóż, Włochy, przyzwyczaj się. Jeśli przybędziesz tu później niż o 10:00 czeka cię kilka godzin czekania. Kanapki, picie, osłona przed słońcem lub deszczem to niezbędne rekwizyty każdego kolejkowicza.

Bazylikę zaprojektował wielki architekt renesansowy, Donato Bramante. Po nim przez 120 lat nadzór nad budową świątyni sprawowali kolejni wielcy artyści włoscy: Rafael, Peruzzi, Antonio da Sangallo młodszy, wreszcie Michał Anioł, który zaprojektował słynną kopułę o lekko zaostrzonym profilu. Gigantyczna fasada, której honor uratował Bernini, to dzieło Carlo Maderno.

Wnętrze, poza swoim ogromem, kryje rzeczy wielkie takie jak Pieta Michała Anioła zaraz za wejściem po prawej czy skromny nagrobek Jana Pawła II zaraz za Pietą. Ogromne wrażenie robi kopuła, nie tak jednak wielkie jak Panteon. Sorki. Grób świętego Piotra przykrywa wielki baldachim z brązu projektu Berniniego. Niedaleko stoi XIII – wieczny posąg św. Piotra, którego stopę wierni upodobali sobie bardziej niż inne części ciała, bo w zasadzie straciła już swój kształt. Na końcu lewej nawy grozę budzi kolejne dzieło Berniniego – nagrobek Aleksandra VII Chigi – fundatora placu przed bazyliką. Zza marmurowej kotary wychyla się kościotrup z klepsydrą.

Wielkim zaskoczeniem był dla nas fakt, iż w bazylice znajduje się zaledwie kilka zwykłych obrazów na płótnie. Większość podziwianych kopii dzieł wielkich mistrzów to mozaiki! Trzeba podejść blisko i dobrze się przyjrzeć. Dopiero wówczas widać drobniutkie elementy. Wszystkie mozaiki powstały w pracowni działającej przy bazylice nieprzerwanie od XVI wieku.

Za pierwszym razem bazylika zrobiła na nas duże wrażenie, za drugim trochę mniejsze, chociaż wciąż najważniejsza świątynia Rzymu budzi podziw pomieszany z pewną irytacją. Czy takie drogie cuda na kiju są Kościołowi potrzebne?

 

Gwardziści papiescy – najczęściej fotografowani mieszkańcy Rzymu

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bazylika laterańska

 

Głowa i Matka Wszystkich Kościołów Miasta i Świata – to tytuł przysługujący bazylice św. Jana na Lateranie. Do końca średniowiecza pałac i bazylika na Lateranie były oficjalną siedzibą papieży. Do dziś to bazylika św. Jana Chrzciciela na Lateranie jest katedrą Rzymu.

Kościół jest ogromny. Posiada cenne zabytki. Warto zapłacić za wejście do romańskich krużganków, gdzie zgromadzono elementy poprzedniczek bazyliki. A kościół papieski stał tu już w IV wieku, więc jest co podziwiać.

Piękna jest średniowieczna posadzka bazyliki, jak również mozaiki w prezbiterium. Popiersie Chrystusa umieścili tam sami aniołowie, którzy wlecieli do kościoła przez Drzwi Święte – Porta Sancta.

Siedmiometrowe posagi świętych stojące w niszach wzdłuż nawy głównej wyglądają jakby miały za chwilę zeskoczyć i głosić Ewangelię. Gotycki baldachim skrywa czaszki Piotra i Pawła.

Bardzo lubię ten kościół pełen historii i tajemnic. Choć jest tak ważny dla Kościoła, nie ma w nim tłumów.

Warto obejść go naokoło, aby dotrzeć na plac, gdzie stoi najwyższy w Rzymie egipski obelisk.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Santa Maria in Aracelli

Mały kościółek stojący na wzgórzu kapitolińskim pozostaje nieco w cieniu słynnego Placu na Kapitolu oraz Muzeów Kapitolińskich. Stojąc u stóp wzgórza od strony Piazza Venezia zastanawiamy się które schody wybrać. Większość wybiera łagodniejsze, wiodące na Plac na Kapitolu. Warto wspiąć się jednak po tych bardziej stromych i nieco wyższych schodach do cudnego, romańskiego kościoła Santa Maria in Aracoeli z XIII w. Prosta elewacja z czerwonej cegły z niedużymi rozetami podoba mi się bardzo. Wnętrze kościoła niezbyt tłumnie odwiedzanego przez turystów jest bardzo ciekawe. To idealne miejsce odpoczynku po trudach wspinania się na Kapitol lub gigantyczny Ołtarz Ojczyzny z pomnikiem Wiktora Emanuela  czy zwiedzania Muzeów Kapitolińskich.

Widok spod kościoła rekompensuje trud wspinaczki.

 

 

 

 

 

Santa Maria in Trastevere

Zatybrze – Trastevere. Dzielnica, gdzie idzie się zjeść, wypić, spotkać ze znajomymi, pospacerować starymi uliczkami bez celu. Na głównym placu Zatybrza, Piazza Santa Maria, stoi piękny kościół – Basilica di Santa Maria in Trastevere. Znakiem rozpoznawczym świątyni jest wyjątkowa mozaika na elewacji oraz antyczne kolumny ją podpierające. Mozaika pochodzi z XII wieku, kolumny to oryginały z rozebranych starożytnych świątyń rzymskich.

Kościół jest wyjątkowy z dwóch powodów. Mozaika na fasadzie to jedno z pierwszych zbiorowych przedstawień kobiet we wczesnym średniowieczu. Marię z dzieciątkiem otacza 10 kobiet trzymających lampy. Po drugie ten jeden z najstarszych kościołów Rzymu to tytularny kościół polskich kardynałów. Duchowni przedstawiciele każdego kraju mają w Rzymie swoje honorowe świątynie. Dla Polski jest to właśnie Santa Maria in Trastevere.

Wnętrze kościoła zachwyca. Szczególnie piękna jest mozaika w prezbiterium, która skupia natychmiast uwagę gościa.

 

 

 

 

 

Santa Cecilia in Trastevere

Przekraczając próg tej kolejnej świątyni Zatybrza serce przestaje na chwilę bić i ciężko opanować wzruszenie. Oto w snopie światła, u stóp ołtarza widzimy wyjątkowo realistyczną rzeźbę św. Cecylii przedstawioną w pozycji leżącej na boku, w jakiej została odnaleziona w grobie. Jej ciało i twarz spowija pofałdowana tkanina. Widok jest niezwykły i natychmiast sprowadza człowieka na właściwe tory. Tak to odbieram. To piękny kościół, nieco na uboczu, warto go odszukać.

 

 

 

 

 

Santa Maria Maggiore

Sama Matka Boska wskazała papieżowi Liberiuszowi w 352 roku miejsce, gdzie ma stanąć kościół na jej cześć. Zrobiła to w sposób niezwykły. Na Eskwilinie spadł śnieg i w tym miejscu zbudowano świątynię. Dziś potężna bazylika to kolejny papieski kościół z bezcennymi skarbami. Z zewnątrz może przytłaczać przesadnym bogactwem ozdób na ogromnej elewacji. Wnętrze pokryte mozaikami i freskami robi piorunujące wrażenie. Kolumny oddzielające nawy to znów jońskie oryginały z dawnej świątyni Junony.

 

 

 

 

 

Santa Maria degli Angeli

Kościół został zbudowany w ruinach Term Dioklecjana przy dzisiejszym Piazza della Republica. Budowę powierzono sędziwemu Michałowi Aniołowi, który z fascynacji i  szacunku do antyku stworzył świątynię niezwykłą. Dołożył tylko niezbędne minimum do istniejących murów. Nie udało nam się nigdy wejść do wnętrza tej budowli, ale już jej elewacja jest dziełem wybitnym i intrygującym. Kościół został wprost wbudowany z starożytne, gigantyczne pomieszczenia łaźni.

Z surowymi murami ruin Term Dioklecjana kontrastuje najbardziej bezwstydna fontanna Rzymu z igrającymi, nagimi nimfami.

 

 

 

 

Oto kilka naszych kościołów z 400 zabytkowych i 900 wszystkich rzymskich świątyń. Nawet najstarsi rzymianie nie byli we wszystkich. Nie ma się więc co martwić, że nie będzie w Rzymie czego oglądać. Gdy już totalnie nie będzie gdzie jechać, Rzym wiecznie będzie na nas czekał. Nigdy mi się nie znudzi.

 

2) Rzym starożytny

Nie mamy w tym miejscu spektakularnych osiągnięć. Nie zwiedzaliśmy bowiem wnętrz żadnego starożytnego zabytku Rzymu. Ograniczyliśmy się do oglądania ich z zewnątrz. Wszystko więc jeszcze przed nami.

 

Panteon

Wyjątkiem jest Panteon, dla mnie zabytek numer jeden na mojej liście zabytków Europy. Kocham Panteon. Ma idealny kształt, wnętrze kopuły robi piorunujące wrażenie. Jestem pewna, że nikt nie jest obojętny na widok tej bryły i tego wnętrza.

Zbudowany na polecenie cesarza Handriana w 121 roku naszej ery przetrwał do dziś w idealnym stanie dlatego, że od VII wieku został zamieniony na kościół.

Ciekawostką jest, iż nie jest on oryginalnym Panteonem. Na jego miejscu stał przez 100 wcześniejszych lat poprzednik, który nie przetrwał próby czasu. Może to i dobrze…. Czy można wyobrazić sobie piękniejszy Panteon?

Starożytna świątynia na cześć wszystkich bogów stoi w sercu wiecznego miasta stanowiąc jego niezaprzeczalny symbol.

Najlepiej wkroczyć na plac przed Panteonem od ulicy Via del Pantheon. Wówczas budowla pokaże swoje najpiękniejsze oblicze. Przedsionek podpierany grubymi kolumnami, a za nim potężna kopuła. Wszystko z szarego kamienia kontrastującego z typowymi, rzymskimi kamienicami w ciepłych kolorach rudym, pomarańczowym, żółtym. Tego widoku się nie zapomina.

 

 

 

 

 

 

Projekt Panteonu oparto na kole, trójkącie równobocznym i kwadracie, figurach uznawanych w starożytności za odwzorowanie idealnej budowy wszechświata.

Rotunda, którą zakrywa kopuła ma 44 m rozpiętości, a najwyższy punkt kopuły to również 44 metry. Okulus znajdujący się w środku kopuły ma 9 metrów średnicy i jest jedynym otworem okiennym w świątyni. Wpada przez niego zarówno światło jak i deszcz. Woda odprowadzana jest przez otwory w posadzce.

Kopuła jest lekka. W dolnej części zbudowana jest z cegieł i lekkiej skały wulkanicznej zwanej tufem, w górnej tylko z pumeksu. Od wewnątrz kopuła wyłożona jest również lekkimi kasetonami. Kiedyś w środku kasetonów były złocone gwiazdy. Dach kopuły, dziś szary, niegdyś mienił się pozłacanymi płytkami z brązu. Złoto zdarto w VII wieku w czasie „intensywnej” wizyty w Rzymie bizantyńskiego cesarza, Konstantyna II. Smuteczek.

Panteon pełni funkcję kościoła i mauzoleum zasłużonych. Znajdujemy nagrobek mistrza renesansu, Rafaela i dwóch królów zjednoczonych Włoch: Wiktora Emanuela II i Umberta I. Naszą uwagę przykuwa ołtarz kościoła. Jest to Matka Boska Częstochowska. Miło.

Wstęp do Panteonu jest bezpłatny. Kolejka wydaje się długa, ale, w przeciwieństwie do tej z Placu św. Piotra, posuwa się bardzo szybko.

Co ciekawe, Panteon stał kiedyś na lekkim wzniesieniu. Dziś świątynia znajduje się w lekkim zagłębieniu.

 

 

Pozostałe zabytki starożytnego Rzymu

 

Zwiedzanie drugiego symbolu Rzymu, Koloseum, ograniczamy do obejrzenia jego imponującej elewacji. Tłum przed Koloseum, brak cienia, uliczni sprzedawcy badziewia i magicy męczą mnie niezmiennie. Nie mam do tego miejsca cierpliwości. Opuszczamy więc zatłoczony plac przed areną i kroczymy wzdłuż prawego ogrodzenia Forum Romanum w kierunku Kapitolu. Wspinamy się na Plac na Kapitolu. Z balkonu na jego tyłach doskonale widać całe Forum Romanum, imponujące Forum i Hale Trajana, czyli starożytną galerię handlową oraz sąsiednie wzgórze – Palatyn – kolebkę miasta i centrum starożytnego Rzymu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Hale Trajana

 

 

Po drugiej stronie Palatynu, na który nigdy nie było nam po drodze, znajdują się kolejne starożytne zabytki miasta – Circo Massimo i Termy Karakalli.

Termy Karakalli położone na uboczu turystycznych szlaków, na dużej, zielonej przestrzeni pełnią dziś funkcję niezwykłego tła dla koncertów muzycznych i spektakli teatralnych. Są wspaniale oświetlone, a spod potężnych ruin pięknie widać rzymskie wzgórza. Nie zwiedzaliśmy ich w środku, bo nie mieliśmy nigdy czasu. Jednak najchętniej obejrzałabym je przy okazji jakiegoś koncertu. To musi być piękne, mistyczne przeżycie.

 

Poza Rzymem starożytnym wokół Palatynu w pozostałych częściach miasta napotyka się co krok zabytki z tych czasów.

 

Świątynia Nimf

 

 

 

Świątynia Herkulesa Zwycięzcy / Forum Boarium

 

Świątynia Portunusa / Forum Boarium

 

Portyk Oktawii

 

Largo di Torre Argentina – zespół świątyń z czasów republiki, tu dokonano zamachu na nowego dyktatora Juliusza Cezara (idy marcowe)

 

Jeżeli ktoś decyduje się na zwiedzanie Rzymu starożytnego, to warto zrobić to z przewodnikiem. Najstarszych zabytków rzymskich jest bardzo dużo i na rozległym terenie, ale nie są one w najlepszym stanie. Najlepiej zachowane zabytki z czasów starożytnego Rzymu paradoksalnie nie znajdują się w Rzymie. Nie ma się co dziwić, miasto musiało jakoś trwać i się rozwijać. Tak jak dziś burzono więc stare i budowano nowe, ładne, zgodne z trendami. Dzięki temu możemy podziwiać zabytki wszystkich epok w jednym miejscu. I to jest największą wartością wiecznego miasta.

Ważniejsze więc od oglądania „kupy kamieni” będą fakty historyczne, ciekawostki i tajemnice, o których opowie przewodnik. I dopiero z opisem ruiny zaczną żyć w naszej wyobraźni, a zakuwana kiedyś po nocach historia nabierze wreszcie sensu.

 

 

3) Rzymskie galerie sztuki

Kolejny temat – rzeka. Wielkich galerii Rzym ma co najmniej kilkanaście, a mniejszych kilkadziesiąt. Przestudiowawszy profile tych najważniejszych dokonujemy wyboru. Odwiedzamy Muzea Watykańskie, Villę Farnesinę, Narodową Galerię Sztuki Współczesnej i Nowoczesnej, MAXXI – Narodową Galerię Sztuki XXI wieku oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej Mattatoio w Testaccio.

 

Muzea Watykańskie

Bezcenne dzieła sztuki, egipskie, etruskie artefakty, prywatne komnaty papieży (stanze) i kaplica Sykstyńska – to najważniejsze skarby tego gigantycznego kompleksu. Nie ma szans obejść wszystkich zbiorów w jeden lub nawet dwa dni. To takie papieskie Uffizi.

Mamy za sobą dwukrotną wizytę w Muzeach i nie jest to nasze ostatnie słowo. Jakoś w tym miejscu nie przeszkadza mi nieprzebrane bogactwo zgromadzone przez „skromnych” duchownych. W zbiorach Watykanu znajdują się dzieła sztuki największych malarzy i rzeźbiarzy wszech czasów od średniowiecza po współczesność.

Większość zwiedzających ogranicza wizytę w Muzeach do stanzy Rafaela, czyli prywatnych komnat papieskich z freskami mistrza renesansu i jego uczniów oraz Kaplicy Sykstyńskiej ze słynnymi freskami Michała Anioła.

Popełniają błąd, ale dla nas to dobrze, bo w Pinakotece panuje cisza i spokój idealne do obcowania ze wspaniałym malarstwem. Mam już swoje ulubione obrazy z watykańskich zbiorów, a szczególnie lubię część poświęconą malarstwu XX-wiecznemu. Znajdziemy tam impresjonistów, ekspresjonistów, kubistów, surrealistów i abstrakcjonistów. A galeria rzeźby współczesnej posiada zbiory, których na bank zazdrości amerykańska Smithsonian Institution i chętnie kupiliby za parę milionów dolarów jakieś dziełko.

Niezbyt przepadam za watykańską galerią rzeźby starożytnej. Jest potwornie zatłoczona i brakuje miejsca na prezentację dzieł. Przypomina bardziej magazyn rekwizytów teatralnych. Wizytę ograniczamy do obejrzenia słynnych rzeźb Apolla Belwederskiego i Grupy Laokona. W kolejnych galeriach można oglądać nowożytne kopie greckich posągów. Są wspaniałe, tylko tłum napiera z każdej strony, więc irytacja sięga zenitu.

A wystarczy polecieć kawałek dalej, do Neapolu, gdzie w spokoju i bez ocierania się o siebie ogląda się najwspanialszą kolekcję antycznej rzeźby w Europie – w Narodowym Muzeum Archeologicznym.

Powróćmy jednak do Watykanu. A więc zwiedzanie zbiorów ograniczamy tym razem do malarstwa dawnego, rzeźby, map i arrasów, których nie da się ominąć idąc do stanzy Rafaela oraz Kaplicy Sykstyńskiej i na końcu galerii sztuki XX wieku. Wcześniej oglądaliśmy również arcy-ciekawe galerie sztuki etruskiej i egipskiej (w tym oryginalne mumie i nagrobki) oraz galerię historii religii świata, w którą można wsiąknąć na kilka ładnych godzin.

Do Muzeów Watykańskich stoi zawsze gigantyczna kolejka. Dlatego bilet najlepiej kupić w internecie. Należy to robić z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, bo pula na dany dzień jest ograniczona. Bilet jest kilka Euro droższy, ale widok dwustumetrowej kolejki natychmiast te koszty rekompensuje. Dla osób z biletami kupionymi on-line wejście jest natychmiastowe.

Po co marnować czas na oglądanie pleców ludzi stojących przed nami w kolejce, jeśli można wówczas cieszyć oko takimi cudami:

 

Dramatycznymi martwymi naturami z bukietami kwiatów i owocami. Chcesz je jeść i wąchać.

 

 

Portretami papieży w dziwnych pozach.

 

 

Ciut za dużymi Jezuskami.

 

 

Najpiękniejszymi fałdami sukni jakie można oglądać na obrazach, nie mówiąc już o wymownej zadumie.

 

 

Cieszyć się odkryciem, że maska Lorda Vadera nie była żadnym futurystycznym wynalazkiem.

 

 

Czy nasycić oczy widokiem zmumifikowanych umarlaków sprzed tysięcy lat 😉

 

 

Znaleźć wspaniałą, współczesną rzeźbę artysty włoskiego już z samego nazwiska, Arnoldo Pomodoro, na Dziedzińcu Szyszki, gdzie ludzie odpoczywają od trudów zwiedzania muzeów.

 

 

 

 

Przystanąć choć na chwilę, mimo napierającego tłumu, w galerii rzeźby antycznej, aby oddać hołd talentowi dawnych mistrzów.

 

 

 

 

 

Zmierzając do Kaplicy Sykstyńskiej poczuć ukłucie dumy napotykając słynny obraz Jana Matejki „Sobieski pod Wiedniem” w sali imienia Sobieskiego.

 

 

Nacieszyć się nieziemskim widokiem bogatych korytarzy galerii arrasów i map.

 

 

 

Wreszcie zobaczyć ją, Kaplicę Sykstyńską, aby na chwilę stanąć jak słup soli w niedowierzaniu, że starszy już wiekiem Michał Anioł sam zamalował freskami ten ogromny sufit pracując dniem i nocą na samodzielnie zbudowanym rusztowaniu.

W Kaplicy nie wolno fotografować, ale zdjęcia i tak nie oddałyby efektu. W pomieszczeniu jest dość ciemno, aby chronić bezcenne malowidła.

Freski powstały w drugiej połowie XV wieku na zamówienie papieża Sykstusa IV. Freski na ścianach to dzieła mistrzów renesansowych, których kochający sztukę Sykstus ściągnął z Toskanii i Umbrii: Perugina, Boticellego, Pinturicchia i innych. W 1506 r. zlecił Michałowi Aniołowi, notabene rzeźbiarzowi, wymalowanie fresków na suficie kaplicy. Krążą plotki, że pomysł ten podsunął papieżowi Bramante, licząc, iż nie mający doświadczenia w malarstwie Michał Anioł, skompromituje się. Nawet próbował mu w tym pomóc, dostarczając do kaplicy niepraktyczne rusztowanie. Jednak stary wyga nie dał się oszukać. Zbudował własne rusztowanie i przez długie 4 lata sam malował freski nie dopuszczając nikogo do pomocy. Te freski to nie tylko dowód geniuszu, ale i tytanicznej pracy wielkiego mistrza.

Mnogość detali, kolorów, symboli przyprawia o zawrót i ból głowy. I to dosłownie. Spędzenie kilkunastu minut patrząc w górę powoduje nieprzyjemny dyskomfort w postaci przykurczu szyi 🙂

 

Po obejrzeniu kaplicy warto zrobić sobie przerwę w kawiarni znajdującej się tuż za nią. Jest jak wybawienie. Szklanka zimnej wody i filiżanka mocnego espresso dają energię do podziwiania kolejnego dzieła wszech czasów – stanzy Rafaela.

Pokryte niesamowitymi freskami prywatne pokoje papieży dają wyobrażenie tego, jak żyli niegdyś królowie Watykanu. A żyli jak prawdziwi królowie, nikt inny. Nic dziwnego, że największe europejskie rody posuwały się do największych zbrodni na drodze po koronę, tę królewską lub tę papieską. Uważane były za równe sobie.

 

„Szkoła ateńska”

 

Stanze Rafaela stanowią 4 sale. Młody, 26-o letni malarz, rozpoczął pracę w 1509 roku na zlecenie papieża Juliusza II. Pomalowanie wszystkich czterech sal zajęło malarzowi 11 lat, a przeciągnęło się na kolejne pontyfikaty nie żałujących pieniędzy na sztukę papieży z rodu Medyceuszy z Florencji.

Nie mniej efektowne, a na pewno bijące przepychem są sale wymalowane wcześniej przez Pinturicchia na zlecenie Aleksandra VI, papieża pochodzącego ze słynnego, katalońskiego rodu Borgia znanego z zamiłowania do bogactwa i brudnych intryg. Te siedem sal mówi o tym wiele. Warto zatrzymać się na krótką refleksję, szczególnie, że nie są już tak zatłoczone.

 

 

I wreszcie czas na creme de la creme kotów: galerię sztuki XX wieku, dla której warto odbyć tę ciężką drogę przez liczne galerie i tłum.

 

Znajdują się tu największe nazwiska. Dzieła mają charakter religijny, ale to absolutnie nie ujmuje im wartości. Wręcz przeciwnie, zyskują. Absolutnie wybitna galeria. Mogłabym w niej zamieszkać 😉

 

 

 

Picasso

 

Szkice do Chapelle Rosaire w Vence / Henri Matisse

 

Szata liturgiczna do Chapelle Rosaire w Vence / Henri Matisse

 

Krzyż z Chapelle Rosaire w Vence / Henri Matisse

 

Salvador Dali

 

 

 

 

 

 

 

Wyjście z Muzeów Watykańskich to zmęczenie, ale i zachwyt, bo oto przed nami wyjątkowe schody. Watykan żegna gości z przytupem. Wielką frajdą jest również wysłanie kartki watykańską pocztą.

 

 

 

 

Villa Farnesina

U stóp zielonego wzgórza Janikulum, w drodze na Zatybrze, wśród prostych kamienic skrywa się perła renesansu – Villa Farnesina. Należała do najbogatszego człowieka w Rzymie (pomijając papieży oczywiście), bankiera ze Sieny, Agostino Chigi. Projekt wnętrz wykonał Peruzzi, a freski parteru namalował sam mistrz Rafael. To wyjątkowy miejski pałac, na wskroś włoski. We wnętrzach nie ma mebli, podziwia się malowidła. Kiedyś to mieli rozmach w ozdabianiu wnętrz…

 

 

 

To jest malowidło ścienne

 

 

 

 

Narodowa Galeria Sztuki Współczesnej i Nowoczesnej

Mieści się w gigantycznym gmachu w sąsiedztwie parku Villi Borghese. Dobrym pomysłem jest więc połączyć zwiedzanie tych dwóch miejsc. Największe, rzymskie zbiory malarstwa czekają na nas w Villi Borghese do następnych razów. My tymczasem przecinamy rozległy Park Pincio i wchodzimy do Galleria Nazionale d’Arte Moderna.

Panuje tu spokój i cisza, turystów mało. Kto przyjeżdża do Rzymu oglądać wydziwnione rzeźby?? My 🙂 Burzymy mit, że Rzym to kupa starych kamieni i nie ma tu nic nowoczesnego. Jest i to takie, że szok, tylko trzeba chcieć poszukać.

Galeria prezentuje sztukę włoską i europejską XIX i XX wieku i niech niedowiarków przekonają takie nazwiska, jak: Modigliani, de Chirica, Courbet, Cezanne, van Gogh, Mondrian, Pollock, Klimt, a nade wszystko mój ukochany Giacometti!

Myślę, że wystarczy.

Bawimy się w tym muzeum przednio. Sale są przestronne, nie ma wrażenia przeładowania, a my jakoś nie czujemy zmęczenia. Jest tu fajna knajpka z tarasem na zewnątrz. Super odmiana od baroków i renesansów.

 

 

 

 

 

 

 

 

MAXXI – Narodowe Muzeum Sztuki XXI wieku

Warto pojechać na końcowy tramwajem spod Villi Borghese (przystanek Flaminio). Przejażdżka trwa 10 min, a czeka nas nie lada gratka. Spektakularny budynek muzeum zaprojektowany przez Zahę Hadid to cel sam w sobie, nie mówiąc już o wystawach tak wykorbionych, że ani na chwilę nie tracimy podekscytowania pomieszanego z ciekawością.

Muzeum nie ma wystawy stałej, co uważam za jak najbardziej zrozumiałe. Sztuka XXI wieku ciągle żyje i galopuje, to jej specyfika, zmieniający się świat, a wraz z nim formy artystycznego wyrazu.

Oto MAXXI

 

 

 

 

 

 

 

Skoro już jesteśmy w okolicy, idziemy rzucić okiem na zniszczony, ale uroczy Palazzetto dello Sport – modernistyczną halę sportową. Modlę się, żeby ją odnowili. Będzie piękna!

 

 

 

Mattatoio – Centrum Sztuki Współczesnej

Testaccio, ekstra dzielnica poniżej centrum. Dojechać tu można metrem – stacja Piramida (prawdziwa zresztą, będąca mauzoleum jakiegoś znanego gladiatora). O ile Zatybrze to miejsce restauracji, niezobowiązujących spotkań na drinka, spacerów, o tyle Testaccio to dzielnia offu. Centrum Sztuki Współczesnej w dawnych rzeźniach to jest sztos! Pod wieloma względami. Dawne rzeźnie znajdują się obok dziwnego, niewielkiego wzgórza porośniętego bujną roślinnością, wokół którego, w starych pawilonach znajdują się artystyczne knajpy z muzyką na żywo i sztuką spoza mainstreamu. To wzgórze to starożytne wysypisko śmieci pełne glinianych naczyń. Podobno nie trzeba głęboko kopać, aby wykopać kawałek garnka sprzed dwóch tysięcy lat.

Mattatoio to miejsce, w którym prezentowane są wystawy czasowe, instalacje, performance z przytupem. Po wizycie można oddawać się do woli nocnemu życiu w oparach dekadencji. Miejsce MUST!

Dodatkowo Testaccio, pielęgnując dawne, kulinarne tradycje oferując wspaniałe, autentyczne jedzenie w niskich cenach. Do rodzinnych knajp przychodzą lokalsi, o czym świadczy menu tylko po włosku. Szukajcie, a znajdziecie!

 

 

 

 

 

 

 

 

4) Rzymskie fontanny

To jest mega pomysł na zwiedzanie Rzymu, bo pomiędzy nimi, tak przy okazji, zobaczy się wszystko bez poczucia przytłoczenia i zagubienia. Bo fontanny są optymistyczne, dają ochłodę i relaks i praktycznie ze wszystkich można pić wodę, nawet z Fontana di Trevi! Płynie z gór najprawdziwszymi, rzymskimi akweduktami. Przy każdej z reguły jest jakiś bary czy knajpka, więc można przysiąść, odpocząć, posłuchać szumu wody. Odlecieć. I jak tu nie kochać Rzymu??

W Rzymie jest około 2000 fontann! Mówimy o tych ozdobnych i o tych zwykłych kranikach, z których nieustannie leci woda. Wszystkie zasila ta sama, górska woda płynąca siedmioma starożytnymi akweduktami. Magia.

 

Mamy swoje ulubione fontanny.

 

  • Fontanna Żółwi

Bezdyskusyjnie i jednogłośnie naszą ulubioną fontanną oraz placem, który ozdabia jest Fontanna Żółwi – Fontana delle Tartarughe na malutkim Piazza Mattei. Przy placu, który leży w samym sercu rzymskiej starówki nigdy nie ma tłumu, często grają uliczni grajkowie, a w knajpkach siedzą Włosi. Tajemnica tkwi w braku ogródków, które mały plac by zrujnowały. A tak, bierzesz krzesełka z wewnątrz, stawiasz na nierównym bruku i sączysz swoje espresso łapiąc chwilę.

 

 

 

 

 

  • Fontanna di Trevi

To nic odkrywczego. Kochają ją wszyscy. Znana jest z tego, że jest znana. Mimo oblegającego ją tłumu, za każdym razem, gdy ją widzę przepełnia mnie radość. Epokę baroku zakończyli Rzymianie z przytupem. Zespolenie architektury, sztuki i natury zaprojektował w 1762 roku Nicolo Salvi. Woda do fontanny płynie 20 km akweduktem, którego ostatni remont przeprowadzono w XV wieku!

Zakazane jest niestety kąpanie się w fontannie i wrzucanie do niej monet. Grozi grzywna. Pozostaje tylko oglądać zmysłową kąpiel Anity Ekberg w filmie  La Dolce Vita.

 

 

 

  • Fontanna Tiar

Przy prawym, bocznym wejściu na Plac św. Piotra (stojąc twarzą do Bazyliki) przycupnęła urocza fontanna. Służy za źródło chłodnej, czystej wody zarówno mieszkańcom, jak i turystom. Jej nazwa nawiązuje do kształtu tiar, nakryć głowy papieża.

 

 

  • Fontanna Amfor

Niezwykła i jedna z młodszych fontann rzymskich znajduje się na Piazza Testaccio. Wieczorem jest pięknie oświetlona.

 

 

A poza tym:

 

Fontana della Barcaccia u stóp Schodów Hiszpańskich na Piazza Spagna

 

Fontanna przed Kościołem św. Cecylii na Zatybrzu

 

Fontana del Tritone przy stacji metra Barberini

 

Giardino di Palazzo Venezia

 

Fontanna Nimf na Piazza Repubblica

 

Fontanna na Piazza d’Aracoeli

 

Fontanna na Piazza di Santa Maria di Trastevere

 

Fontana del Moro na Piazza Navona

 

Fontana del Moro

 

Fontanna Neptuna na Piazza Navona

 

Fontanna Czterech Rzek na Piazza Navona

 

Fontana dei Tritoni na Piazza della Bocca della Verita

 

Niepoważna Fontana dell Tartarughe przed Narodową Galerią Sztuki Współczesnej i Nowoczesnej przy Via Valmichi

 

Fontanna będąca elementem minimalistycznej bryły Muzeum Ołtarza Pokoju (Ara Pacis)

 

Fontana della Terrina na Piazza della Chiesa Nuova

 

Fontana della Acqua Paola na wzgórzu Janikulum, via Garibaldi

 

Można by tak w nieskończoność.

Przejdźmy do najważniejszego.

 

5) Rzymska kuchnia

Najlepiej jeść na Zatybrzu i w Testaccio. Sprawdzone co do cen i jakości. W ścisłym centrum będzie trudno, jest dużo pułapek na turystów. Znaleźliśmy super knajpkę przy naszym Piazza Mattei o nazwie Pane Vino e San Daniele. Nie mają pizzy, ale mają za to inne pyszności i w normalnych cenach. Przychodzą tam Włosi, czasem czekają na stolik. To dobra rekomendacja.

Co jeść w Rzymie? Oprócz pizzy i makaronów, które są wszędzie należy spróbować rzymskich potraw regionalnych takich, jak: flaki po rzymsku (trippa alla romana), duszony ogon wołowy po rzymsku (coda alla vaccinara alla romana), karczochy (carciofi) na milion sposobów. Po rzymsku oznacza, że potrawa będzie w gęstym sosie pomidorowym przypominającym ragout.

 

 

Karczoch w sosie pesto

 

Karczoch na straganie

 

Rzymska odmiana pizzy to właśnie ta z karczochami, a rzymskie spaghetti, obok którego nie przejdę obojętnie to spaghetti cacio e pepe czyli z rzymską odmianą startego, twardego sera pecorino i świeżo młotkowanym w moździerzu czarnym pieprzem. Ślinka mi leci na samo wspomnienie.

 

 

 

Rzym to również wyborna wołowina, zawsze najlepsza w postaci tradycyjnego steku. I burrata, dużo burraty, czyli bardzo miękkiej mozzarelli. Nasza ulubiona kula burraty spoczywa na liściach rukoli, a na kuli spoczywają trufle. Amen.

 

 

 

 

 

 

Koniecznie należy udać się na jedno z rzymskich targowisk. We Włoszech to religia. Tam toczy się życie, tam bije serce Włoch, tam jest klucz.

 

 

 

 

 

 

Na koniec nasze rzymskie migawki, ścinki, lapidaria, które czynią to miasto naszym, klimatycznym i wyjątkowym.

 

Rzymskie ogródki, rzeczywistość równoległa

 

Dzieło wszech czasów – renesansowy Plac na Kapitolu / Michał Anioł

 

 

Rzymskie stare samochody – pchełki

 

 

Cudo renesansu – Tempietto. Wzgórze Janikulum.

 

Ołtarz Pokoju – Ara Pacis w budynku projektu Richarda Maiera. Dla mnie miłość, dla Rzymian zbrodnia architektoniczna.

 

Koryto Tybru

 

 

 

Ulice Zatybrza

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie tylko Zatybrze…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rzym – nasza miłość.

 

The End.

 

Bo teraz zaczynają się inne Włochy, inna Europa. Ale jakże wciągająca!

 

K

 

 

2 myśli na temat “A to miasto nazywa się Rzym!”

  1. Jaka piękna relacja! Z samego czytania i oglądania zdjęć można zakochać się w Wiecznym Mieście! Dziękuję!!!!

Możliwość komentowania jest wyłączona.