25 lutego – 1 marca 2018
W Marsylii końca zimy kryzys dopada nas i pogodę. Spędzamy tam słabe kilka dni.
Kasia i Leszek jadą kamperem z kotami
25 lutego – 1 marca 2018
W Marsylii końca zimy kryzys dopada nas i pogodę. Spędzamy tam słabe kilka dni.
22 – 24 lutego 2018
Przed nami Prowansja. Region rozciąga się pomiędzy Nimes na zachodzie a podnóżem Alp na wschodzie. To region historyczny należący obecnie do regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Serce Prowansji bije w jej zachodniej części, gdzie sponiewierany lekko Vincent szukał ukojenia i weny, w Arles.
Czytaj dalej Z Millau do Arles i Awinion czyli witaj Prowansjo
17 – 22 lutego 2018
Podobno najstarsi mieszkańcy malutkiego regionu Russillon czyli tzw. Pirenejów Wschodnich mówią po katalońsku, a za swoją stolicę uważają Barcelonę. Nie mieliśmy szansy się o tym przekonać, bo nasz planowany przystanek w Collioure zaprzepaściła pogoda. Szkoda, bo wybrzeże Pirenejów jest przepiękne. Zielone, głębokie zatoki z wysokimi brzegami. Bardzo chcieliśmy znaleźć się w miejscu, które przyciągało mistrzów: Matisse’a, Picassa, Braque’a.
17 lutego – 10 marca 2018
Trzy tygodnie na francuskim południu były raczej wyścigiem niż włóczęgą. Wyścigiem z pogodą, przeziębieniami, pozamykanymi kempingami i czasem, bo byliśmy umówieni na 1 kwietnia w Rzymie. Ominęliśmy więc dużo interesujących miejsc, ale też dużo, mimo przeciwności, udało się zobaczyć. Za swoją największą zdobycz uważam Bubble House – Maison Bernard – najdziwniejszy dom, jaki widziały me oczy.
15 – 17 lutego 2018
Czas na podążenie śladem kolejnego, wielkiego Katalończyka. Można doszukiwać się podobieństw w twórczości Salvadora Dalego i Anotonio Gaudiego. Perfekcjonizm, całkowite oddanie się swojej pasji, zamiłowanie do świata natury, a w szczególności … jajko, jako kształt pra-początku, kształt idealny, kształt nieskończony.
Czytaj dalej Portlligat, Figueres, jedno odkrycie i bonjour France
11 – 14 lutego 2018
Piękna, zabytkowa, kameralna Girona pozostaje w cieniu katalońskiej stolicy – Barcelony. Może to i dobrze, bo to idealne miejsce ucieczki dla ludzi zmęczonych tłumami, sklepami z pamiątkami i knajpami z menu w siedmiu językach. Przyjechaliśmy do Girony, żeby zobaczyć dom należący do IconicHouses – Casa Maso. Domu nie zobaczyliśmy, ale w zamian dostaliśmy od Girony tyle, że nie żałowaliśmy już Casa Maso.
6 – 10 lutego 2018
Luty 2018. W Barcelonie 5 stopni w dzień, -2 w nocy. Hiszpanie w swoich nieocieplonych i nieogrzewanych mieszkaniach zapewne nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić. Sklepy obuwnicze sprzedają głównie ciepłe kapcie, a sklepy z bielizną dresy do spania. Branża małego AGD nie może narzekać. Farelki produktem pierwszej potrzeby! Pamiętam, jak w 38 stopniowe upały w Polsce nie można było kupić wiatraka. Tu jest podobnie, tylko chodzi o przenośne grzejniki. My też oczekiwaliśmy od południa Europy wyższych temperatur. Wiedząc jednak, jakie mrozy szaleją w ojczyźnie, nie narzekamy zbytnio. A gdy wyjdzie słońce, jest zupełnie cudownie.
5 – 6 lutego 2018
Barcelona dostaje od nas 4 dni. W mieście tym można spędzić o wiele więcej czasu i nie nudzić się ani chwili. Luty to oczywiście środek zimy. Barcelończykom nie obcy jest mróz. Jednak, gdy wyjdzie słońce przypominamy sobie, że jednak to południowe miasto.
2 – 4 lutego 2018
Walencja to jedno z miast, do których wracamy, aby nadrobić zaległości z poprzedniej, krótkiej wizyty. Mimo nieciekawego położenia na płaskim, nudnym terenie, Walencja to miasto imponujące, ciekawe i bogate. Oprócz unikalnych zabytków posiada wspaniałe zbiory sztuki. Nade wszystko jednak ten płaski, nudny teren to ogromne połacie najżyźniejszych w Europie gleb, które wydają plon 3 – 4 razy do roku. Teren ten Hiszpanie nazywają huertą. Więc jeśli komuś wydaje się, że barcelońskie centralne targowisko jest najwspanialszym jakie widział, oznacza to tylko tyle, iż nie był jeszcze w Walencji.
30 stycznia – 1 lutego 2018
Hiszpańska riviera Morza Śródziemnego czasem zachwyca, czasem przeraża. Są ładne miejsca, urocze miasteczka, ładne zakątki wybrzeża, jednak większość to beton. Czasem beton w postaci okropnych, obdrapanych hoteli ciągnie się dziesiątkami kilometrów. Widzieliśmy kurorty – widma, w których zimą nie dzieje się nic, tylko wiatr znad morza rozrzuca śmiecie między blokami, w których wszystkie okna zasłaniają rolety. Kilometry martwych bunkrów czekających na sezon.